Przejdź do głównej zawartości strony

Żona pisarza Liselotte Jünger wyznała, że jej mąż chciał być pochowany „jak wszyscy tutaj” – „tutaj” oznaczało Wilflingen, gdzie spędził połowę życia. Ponadto społeczność miasteczka stanowiła katolicką wyspę w protestanckiej Szwabii. Czy kwestia pochówku wyjaśniała sprawę konwersji? Bynajmniej. Skąd więc ten regressus ad Romam?

HEROICZNY NIHILIZM

Badacze twórczości Jüngera zaczęli analizować jego w poszukiwaniu śladów katolickich, które pozwoliłyby przedstawić nawrócenie pisarza jako ostatni, formalny krok w trwającym wiele lat procesie (ostatecznie Jünger był jednym z najstarszych konwertytów, w 1996 r. skończył 101 lat). Pisarz pochodził z domu, w którym najżywsze były tradycje protestanckie, chociaż jego matka była katoliczką. Utracił wiarę w wieku kilkunastu lat i przez kolejne dekady, mimo życzliwego przyglądania się różnym systemom religijnym oraz gnozie, pozostawał wierny temu, co sam nazywał „heroicznym nihilizmem”. Jego pierwsze książki, które sięgały militarnych doświadczeń z początków światowej wojny, a więc przede wszystkim W stalowych burzach, zawierały co najwyżej fragmenty para-religijne. Natomiast później ewidentnie nastąpił zwrot w kierunku chrześcijaństwa, Jünger zaczął czytać Biblię i Ojców Kościoła, sięgnął po pisarzy katolickich, zwłaszcza francuskich, jak Georges Bernanos, Joris-Karl Huysmans czy Léon Bloy, którego poznał dzięki przyjacielowi, katolickiemu juryście Carlowi Schmittowi (ten był skądinąd ojcem chrzestnym jego syna Alexandra).

Z tego okresu pochodzi słynny, bezpośrednio nawiązujący do Psalmu 73, esej Jüngera Pokój, w którym pojawia się stwierdzenie, że powojennym przemianom humanitarnym powinien towarzyszyć czynnik teologiczny, inaczej „zstąpimy głębiej w strefę zniszczenia”. Kolejne ślady można znaleźć w jego powieściach – postać „gardzącego osobistym bezpieczeństwem” ojca Lamprosa z klasztoru Marii Lunaris w Na marmurowych skałach (1939) z pewnością świadczy o szacunku Jüngera dla katolickiego świata zakonnego. Polski tłumacz powieści Eumeswil (1977) Wojciech Kunicki przekonuje z kolei, że jej główny bohater, Manuel Venator, jest człowiekiem, który przechodzi tam drogę wtajemniczenia chrześcijańskiego.

JEDYNA BRAMA DO PRAWDY

Zaprzyjaźniony z Jüngerem, Erik von Kuehnelt-Leddihn twierdził, że ten „od dawna już stał blisko naszej wiary i chciał nawet ochrzcić swojego syna Ernsta po katolicku, chociaż przeszkodziła mu w tym pierwsza żona”. Przemianę Ernsta Jüngera – tego, jak pisał zmarły niedawno Adam Zagajewski, „niewysokiego Jüngera obdarzonego wzrokiem jastrzębia” – najlepiej widać jednak w jego dziennikach, szczególnie tych najpóźniejszych, jak Siebzig verweht (Przeminęła siedemdziesiątka), gdzie nie brakuje zapisków świadczących o postawie głęboko chrześcijańskiej. Pisze np., że modlitwa „daje człowiekowi, zwłaszcza na naszych północnych szerokościach geograficznych, jedyną bramę do prawdy, ostatniej i bezwzględnej” (Siebzig verweht II, 1980). Albo: „Zasadniczo nic nie jest bardziej podobne do siebie niż stary żołnierz i stary kapłan. Jeden poświęcił życie za ojczyznę tu na dole, drugi za tę ojczyznę na górze; nie istnieją żadne inne znaczące różnice” (Siebzig verweht V, 1997).

W tych ostatnich zapiskach pisze też o poznanym kapłanie katolickim: „Proboszczem w Dürrenwaldstetten jest prałat Kubovéc. Pochodzi z Czech i ma dobre notowania w Rzymie; w 1995 r. wystarał się dla mnie o papieskie błogosławieństwo. Krąży o nim wiele anegdot, na przykład po chrzcinach zwykł mawiać: «Wkrótce znowu chrzest; kiełbasa była dobra». No i uważa, że śpiew jest trzykroć skuteczniejszy niż zwykła modlitwa”. Dürrenwaldstetten było sąsiednią parafią, proboszczem był tam faktycznie x. Jaroslav Kubevec (1918–1997). Jego powiedzenie o śpiewie i modlitwie musiało się Jüngerowi podobać, ponieważ z najmłodszych lat zachował w pamięci wspomnienie pieśni liturgicznych jako symbolu osobistej więzi z Bogiem.

CZESKI UCIEKINIER

Ksiądz Kubovec pochodził z Czech i jako kapłan popadł tam w konflikt z komunistami – podobnie jak biskup Karol Wojtyła, z którym zetknął się w Rzymie i z którym pozostawał od tamtej pory w kontakcie. W marcu 1949 r. uciekł do Niemiec, dowiedziawszy się o możliwej próbie aresztowania przez służbę bezpieczeństwa, przez 45 lat był proboszczem w Dürrenwaldstetten. W 1992 r. pisała emigracyjna czeska gazeta „Demokracie v exilu”: „Dokładnie we wspomnienie św. Mikołaja, 6 grudnia 1952 r., zbiegły z Czechosłowacji o. Jaroslav Kubovec wkroczył do przestronnej plebanii położonej na zboczu wzgórza… Bolszewicki totalitaryzm nie odpuścił jednak o. Kubovecowi nawet poza granicami kraju; wysłano za nim agentów, aby go porwać, kiedy stał się już bardzo popularny w Dürrenwaldstetten. Szczęśliwie plan się nie powiódł, a szwabskim chłopom i innym lokalnym mieszkańcom stał się jeszcze bliższy ów duchowny, tak hojnie obdarowanemu przez Pana łaską dzielenia się miłością i pomocy potrzebującym… Dowodem jego popularności i powszechnej sympatii stał się niezwykły zaszczyt: oto uciekinier z Czech otrzymał honorowe obywatelstwo, dopiero trzecie w historii regionu”. Posiadaczem jednego z dwóch pozostałych był jego słynny sąsiad, pisarz Ernst Jünger.

Spotykali się ze sobą dosyć regularnie, zgodnie ze wspomnieniami świadków tych rozmów ich centralne miejsce zajmowało istnienie osobowego Boga. Duchowny wystarał się o specjalne błogosławieństwo papieża Jana Pawła II dla Ernsta Jüngera, przesłał także do Rzymu jego książkę Die Schere (Nożyce, 1990), którą Ojciec Święty „przeczytał z wielką przyjemnością”, dyskretnie interesując się przemianą duchową niemieckiego pisarza.

Tymczasem niedaleko Wilflingen znajduje się uniwersytet w Tybindze, jeden z najważniejszych intelektualnych ośrodków protestantyzmu. Jünger jednak nigdy nie szukał kontaktu z profesorami lub duchownymi wyznania, które wyniósł z domu, a w swojej publicystyce wielokrotnie krytykował utratę autorytetu teologicznego kościoła luterańskiego i sekularyzację protestanckich pastorów, którzy przestali być symbolem obecności Boga, a jedynie przywódcami społeczności skupionej wokół zborów. Ernst Jünger nie czuł się dobrze w powojennym protestantyzmie, gdy luteranie zaczęli patrzeć na swoją misję wyłącznie ze świeckiego punktu widzenia. Przyczyną całkowitego zerwania z protestantyzmem było najprawdopodobniej stanowisko kościoła luterańskiego wobec narodowego socjalizmu i komunizmu w NRD.

OSTATNIA ŁAWKA

Jak to określił opisujący konwersję Jüngera „Welt am Sonntag”, ksiądz Kubovec po prostu otworzył pisarzowi furtkę do kościoła. Ostatnim towarzyszem na długiej drodze do nawrócenia był zaś proboszcz z Wilflingen, x. dr Roland Niebel. Według niego nawrócenie Jüngera było wynikiem długiego procesu duchowego dojrzewania, a pisarz dokonał konwersji „w sposób całkowicie świadomy, z przekonania i z własnej inicjatywy”. Formalny akt nawrócenia nastąpił podczas sumy odprawionej w Wilflingen w samo południe 26 września 1996 r. Z ostatniej ławki w kościele pw. św. Jana Nepomucena, 101-letni Ernst Jünger złożył katolickie wyznanie wiary.

Artykuł został opracowany m.in. z wykorzystaniem książki Heima Schwilka «Ernst Jünger: Leben und Werk in Bildern und Texten» (Stuttgart 2010), kwartalnika «Stańczyk» (1995, 26) oraz materiałów opublikowanych przez Ernst & Friedrich Jünger Gesellschaft.


Kołaczę.
Kołaczę.
Kołaczę.
W imię Ojca
I Syna,
I Ducha Świętego
I Ziemi.
O dzięki, amen.
Karły, karły, karły.
Waga, Waga, Waga.
Synaj.
Słońce, Słońce, Słońce.
O dzięki.

Ernst Jünger, 1 sierpnia 1991 r. (przeł. P. Kosmala)


Znaczek Deutsche Bundespost zadedykowany Ernstowi Jüngerowi.
Kościół w Wilflingen, fot. Gemeinde Langenenslingen
Kościól w Wilflingen, fot. Gemeinde Langenenslingen
Grób Ernsta Jüngera, fot. Gemeinde Langenenslingen
Ernst Jünger, "Die Schere" (1990)
"Stańczyk" 1995, nr 26