Przejdź do głównej zawartości strony

Odwołujemy się w tym gronie, które ożywione jest wspólną intencją, do samych szczytów myśli Bożej: „Na początku było Słowo”. Oto najbardziej stosowne określenie dla całej myśli Chrystusa, który na Ziemi przekazał naukę Ojca swoim uczniom oraz ich następcom, i pozostał w myśli chrześcijańskiej jako Słowo.

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ

Można snuć na ten temat rozważania egzegetyczne i teologiczne. Ale wydaje nam się, że będą to daremne wysiłki. Współczesna myśl teologiczna usiłuje niekiedy znaleźć na określenie Chrystusa bardziej odpowiedni, pełniejszy termin. Jednakże w całym wysiłku myśli ludzkiej, by określić, kim jest Bóg, nie znajdziemy nic pełniejszego w treści nad to, co on sam o sobie powiedział: „Jam jest, który Jest”, a co uzupełnili święci Jan i Paweł dodając, że „Bóg jest miłością” – Deus caritas est. Nie ma bodaj trafniejszego, bardziej wnikającego w istotę Boga nad to. Z tym musi nasza myśl pogodzić się aż do chwili, gdy poznamy go takim, jakim jest. I wtedy, jak nas pociesza Modlitwa Eucharystyczna, zobaczymy, jak jesteśmy do niego podobni. W czym? W tym właśnie, że Bóg jest miłością, a człowiek jest owocem miłości Ojcowej. Jest więc w nas wszczepione to, co istotne w Bogu – miłość.

Gdy tak myślimy o Ojcu, podobnie myślimy i o Synu. Syn jednak miał do wypełnienia na Ziemi zadanie. Określił je, jako głoszenie Słowa. Było one u Boga, a Bogiem było Słowo. I dopiero na przestrzeni dziejów, „Słowo Ciałem się stało”. Chrystus posługiwał się słowem. I pozwolił, że jest ono, przynajmniej w części, zawarte w księgach Nowego Przymierza. Ale, jak zapewnia nas Jan, księgi te nie są w stanie zawrzeć w sobie wszystkiego, co zostało dokonane. Gdyby trzeba było opisać wszystko, czego Chrystus dokonał, zabrakłoby miejsca na księgi.

Dlatego właśnie człowiek wybrany posłany został przez Boga, ab> posługiwał się słowem: „Idźcie i nauczajcie’’ — posługujcie się słowami „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” [Mt 28,19]. Odtąd rwa nie­ustanny wysiłek rodziny ludzkiej, aby przekazywane słowo Boże byk jak najbardziej zbliżone do myśli Bożych, do istoty Boga, to znaczy – do miłości.

DAWAĆ LUDZIOM ŚWIATŁO

A gdy człowiek zrozumie, że słowo ma służyć miłości, wówczas sam nie­ustannie zmaga się o rzetelność treści, zawartej w słowie. To jest posłan­nictwo, powołanie.

Chrystus zaczerpnął z Ojcowej miłości i przyszedł na świat, aby nam ją okazać: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał” [J 3,16] — Słowo dał. Wysiłek Kościoła zmierza do lego, aby czerpanie ze Słowa było zawsze rzetelne.

Jeden z popularnych pisarzy polskich, chcąc w części przynajmniej odsłonić posługę słowa, przedstawił to w przemiłym zmaganiu się z pro­mieniem słonecznym. Chociaż trzymał pióro w czarnym płynie i chciał nim przykryć białą kartę papieru, promień zawsze był na wierzchu. Pisarz zrozumiał, że to jest jego posłannictwo, jego zadanie to nie przy­krywać promieni, ale odsłaniać je i dawać ludziom światło (Kornel Maku­szyński).

Gdy bierzemy do ręki po raz drugi, czy nawet dziesiąty, przepiękną książkę Profesora Jana [Parandowskiego] Alchemię słowa, podziwiamy nie tyle może erudycję, co właśnie rzetelność ukazania warsztatu pracy człowieka służącego słowu. Jakaż to radość, że mógł odsłonić warsztat pisarski nie­jednego z mężów kultury narodowej i ukazać, jak przez słowo służyli oni promieniom, słońcu, miłości. Jest to ujawnienie tajemnicy człowieka, zrozumienie, że aż takie analogie istnieją na święcie. Na określenie tej rzeczywistości nie znaleziono i w Księgach Objawionych innego terminu nad Verbum. I współczesna lingwistyka, i znajomość języków klasycz­nych, właściwie nie rozwiązują zagadnienia.

Musimy przyznać, że Chrystus został posłany, aby przez posługę słowa odsłonić, że Bóg jest miłością i aby człowiek w to uwierzył.

To jest warunek naszego szczęścia osobistego i społecznego. On, Syn Boży, Słowo Przedwieczne jest na posłudze rodziny ludzkiej, na posłudze wszystkich dzieci Bożych. które są zrodzone z miłości Ojca. Miłość – ta wielka siła na globie zaczerpnięta została skromnym pojemnikiem wyrazu z głębi istoty Boga. 1 przekazana ludziom. Lecz słowo jest zawsze za ciasne, jak skorupka, z której wydobywa się owoc do nowego życia. Jakże trudno z pomocą słowa przekazać całą głębię treści! Jeżeli dusza człowieka jest pełna takich właśnie treści, jakże błogosławione t pożywne jest jego posługiwanie kulturze narodowej!

LOGOS I ETOS

Wybitny pisarz, którego nazwisko jest głośne w świecie współczesnym. szukając sil, które by zaświadczyły o nim wobec świata, nie znalazł innych jak te, które tkwią w literaturze światowej. I do niej się odwołał jako do najwyższego areopagu współczesnego świata. Ona wyda o nim najprawdziwsze świadectwo. Twórczość każdego człowieka świadczy o nim, odsłania jego wnętrze, jego ducha, to, czym żyje, jaki jest jego logos i etos, jakimi mocami rozporządza.

Ocena twórczości człowieka właściwie nigdy się nie kończy. Możemy odwołać się do wkładu kulturalnego Reja, Kochanowskiego czy Ładysława z Gielniowa, a zobaczymy, że każda epoka, każdy wiek, ba, każdy profesor polonistyki, każdy badacz kultury narodowej, umie wydobyć z tych treści, które są już raz określone i skonkretyzowane, nowe promienie i wartości. Na tym polega doniosłość literatury czy kultury na­rodowej. że praca ta nigdy nie jest skończona. O ludziach, którzy pracowali na tym polu, którzy wypełnili już swoje zadanie, wiadomo, że można zawsze jeszcze coś dopowiedzieć. Taki człowiek nie umiera, on żyje nie tylko w przekazach historycznych, ale w energii duchowej, której zawsze pragnie młode pokolenie, czerpiąc zeń pokarm dla współ­czesności. 1 to nie jest uwstecznienie, to jest tylko zrozumienie, że są źródła wody żywej, do których zawsze trzeba spuszczać wiadro wyrazu, aby zaczerpnąć i podać ożywczy płyn nowym, rodzącym się pokoleniom Narodu.

TRUD CAŁEGO ŻYCIA

Mówimy nieraz — „święty nie umiera”. Pisarz też nie umiera, bo posługuje się tymi wartościami, do których odwołuje się słowo — Słowo Przedwieczne. Bóg Człowiek i słowo człowieka. A im głębiej zaczerpnie z myśli Bożej, tym obficiej orzeźwia duchy współczesne. Jakże bardzo potrzeba naszemu Narodowi zdrowej literatury! Bóg w różnych czasach powołuje ludzi i wyznacza im zadania na te właśnie czasy. Współcześnie, wobec zagrożenia kultury, ważną jest rzeczą budzić ducha.

Mam wrażenie, że doskonałym narzędziem budzenia ducha jest umi­łowana przeze mnie książka Profesora Jana, Alchemia słowa, do której często wracam. Cenne w niej jest nie tylko to, co pisał o innych, ale i to, co wydobył ze swojej bogatej duszy i podał Narodowi, umiejętnie wiążąc przeszłość z teraźniejszością. Dlatego jesteśmy mu wdzięczni za ten ogromny wysiłek i trud jego pracy, za trud całego życia. Stąd płynie nasza modlitwa dzisiaj. Stąd też szlachetne zamiary Senatu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, których wyrazicielem będzie Rector Magnificus. Módlmy się o trwałe owoce pracy Człowieka, którego czcimy.

+ Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski

Warszawa, 8 października 1976 r.


JAN PARANDOWSKI urodził się 11 maja 1895 r. we Lwowie. W 1913 r. rozpoczął studia na wydziale filozoficznym uniwersytetu we Lwowie. Po wybuchu światowej wojny został internowany na terenie Rosji (w tym czasie był nauczycielem w Woroneżu i Saratowie). W 1923 r. został magistrem filologii klasycznej oraz archeologii. Rok później ukazała się Mitologia, która przyniosła mu wielką popularność i była ponad dwudziestokrotnie wydawana.
W okresie XX-lecia międzywojennego pracował w wydawnictwie Alfreda Altenberga, gdzie zorganizował serię przekładów z literatury klasycznej. Współpracował też z całym szeregiem czasopism („Gazetą Poranną”, „Tygodnikiem Ilustrowanym”, „Wiadomościami Literackimi” oraz „Tęczą”). Od 1929 r. na stałe zamieszkał w stolicy, gdzie redagował „Pamiętnik Warszawski”. Rok później został przyjęty do polskiego PEN Club, a latach 1933–1978 pełnił funkcję jego prezesa.
W 1936 r. podczas XI Igrzysk Olimpijskich, które odbywały się w Berlinie otrzymał medal za książkę Dysk olimpijski. W następnym roku Polska Akademia Literatury przyznała mu Złoty Wawrzyn za wybitną twórczość literacką. Podczas okupacji niemieckiej udzielał się w konspiracyjnym ruchu kulturalnym. Jego nie wydane rękopisy spłonęły podczas Powstania Warszawskiego.
Po wojnie światowej objął kierownictwo katedry kultury antycznej, a następnie literatury porównawczej na KUL. W 1946 r. otrzymał tytuł profesora zwyczajnego. W roku akademickim 1948/49 pełnił funkcję dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych KUL. W 1948 r. powrócił do Warszawy. Od 1956 r. był członkiem władz Stowarzyszenia Kultury Europejskiej. W 1958 r. współorganizował Międzynarodowy Zjazd Tłumaczy w Warszawie. Cztery lata później został wiceprezesem międzynarodowego PEN Club. Był sygnatariuszem Listu 34, jaki wystosowali polscy pisarze i naukowcy do władz, w proteście przeciwko ograniczaniu w PRL wolności słowa.
Jan Parandowski jest autorem tłumaczeń (m.in.: Dafnis i Chloe, Życie Karola Wielkiego Einharda, Wojna domowa Cezara, Odyseja Homera), relacji z podróży (Rzym czarodziejski; Dwie wiosny; Podróże literackie) szkiców i esejów (m.in. Alchemia słowa; Z antycznego świata; Godzina śródziemnomorska) oraz powieści (m.in. Niebo w płomieniach). Jego praca badawcza i dydaktyczna w ogromnym stopniu przyczyniła się do popularyzacji zagadnień kultury antycznej w naszym kraju.
Za swoją działalność Jan Parandowski uhonorowany został nagrodą państwową I stopnia (1964 r.) oraz nagrodą Radia Wolna Europa (1975 r.). Zmarł 26 września 1978 r. w Warszawie.

źródło: Katolicki Uniwersytet Lubelski